poniedziałek, 26 maja 2014

"Macierzyństwo non-fiction. Relacja z przewrotu domowego."

Dziś chciałabym złożyć życzenia wszystkim Mamom, Mamusiom, Matkom, Mamulkom. Dziś nasze święto.

WSZYSTKIEGO NAJLEPSZEGO Z OKAZJI DNIA MAMY!!!

Życzę Wam i sobie, żeby odpowiedź na pytanie "czy warto było" zawsze była pozytywna. Obyśmy zawsze były dumne z naszych dzieci. By były one dla nas niewyczerpanym źródłem miłości, szczęścia, dobroci, satysfakcji, waleczności. Tak, to wielkie słowa, ale ja wierzę w to, że macierzyństwo wyzwala w nas to co najlepsze. Dla mnie to prawdziwy cud!

Kiedy oczekiwałam mojego Drugiego Największego Skarbeczka, dostałam w ramach mini baby shower książkę Joanny Woźniczko-Czeczott pt.: "Macierzyństwo non-fiction. Relacja z przewrotu domowego.". Autorka jest dziennikarką i mamą. Prowadzi blog: www.metamacierzynstwo.pl. Kiedy po raz pierwszy została mamą, gdy po dziewięciu miesiącach macierzyństwa skończyły jej się "hormony euforii", zaczęła spisywać swoje - jakże trafne - spostrzeżenia. Pisała, żeby się odstresować i odbrązowić lansowany w mediach posągowy, polukrowany obraz macierzyństwa i idealnej matki. Przerwała zmowę milczenia klanu dzieciatych!

Pani Joanna stworzyła własny słowniczek macierzyństwa bez fikcji. Jak sama go ocenia: "Nieobiektywny, nierzetelny, niesprawdzony w niezależnych źródłach i pisany w dużych emocjach. Nieprofesjonalny - ale prawdziwy." Dowód na to, że "w bólach rodzi się nie tylko dziecko, ale i matka".

Uwaga! w książce przeczytacie:
- o tym, że macierzyństwo to koniec dawnego życia, 
- o fizjologii, płaczu, kupkach, laktodiecie, a  nawet o łysieniu, 
- o codziennym zmęczeniu, bezsenności, znoju i rutynie, 
- co wkurza nowoczesną, myślącą babeczkę, która musi jednocześnie ogarnąć bycie mamą, gospodynią, kucharką, żoną, 
- o trudnym powrocie do pracy (nie mówiąc już o karierze),
itp., itd.

Autorka tak opisuje spotkaną na imprezie idealną matkę:

"- Urodziła w niespełna godzinę (...);

- Po porodzie zadzwoniła do matki na ploteczki i zakomunikowała jej, że może drugi raz rodzić choćby jutro;

- Czas połogu wspomina bez większych emocji, oczywiście oprócz macierzyńsko - miłosnych uniesień;

- Trzy tygodnie po porodzie wróciła do swojej (oczywiście idealnej) figury;

- W wychowaniu dziecka pomaga jej nieomylny instynkt macierzyński;

- Dopełnieniem idealnej matki jest oczywiście idealne dziecko, które umie wszystko, co dwulatek może już umieć (...)."

Na szczęście Joanna Woźniczko-Czeczott nie jest i nie chce być matką idealną. Dlatego czytając jej książkę śmiałam się, wzruszałam i dziwiłam, że tak podobnie przeżywam macierzyńskie radości i rozterki, wzloty i upadki.


okładka książki - grafika ze strony wydawnictwa - http://czarne.com.pl

Ps. Kiedy byłam w ciąży marzyłam o tym, żeby w polskich sklepach znaleźć specjalną linię ubrań jackpot dla przyszłych mam. Niestety nie znalazłam. 
Ale i tak pozostałam wierna tej marce. Po prostu wybierałam odpowiednie fasony tunik i bluzek (i to w moim "przedciążowym" rozmiarze!). O dziwo pasowały (pomimo tego, że byłam na plusie 20 kg!). 
Cierpiałam okrutnie, kiedy w 2013 i 2014 roku kolejne sklepy jackpot likwidowano, a ja - w ciąży - niewiele mogłam przymierzyć z ciuszków z wyprzedaży :-( Kupowałam więc "w ciemno". 
Teraz już się nie mogę doczekać kiedy będę mogła znowu nosić moje stare i nowe ciuszki jackpot, te "niemamusiowe". Trzymajcie kciuki za to, żeby to - wcześniej czy później - się udało :-)