poniedziałek, 18 lutego 2013

Dress code, czyli office wear w jackpot

Na długo zanim nad Wisłą modny stał się termin "dress code", znaliśmy przysłowie "jak cię widzą, tak cię piszą".
 
Już w szkole staramy ubierać się tak, jak nasi idole. Strój to manifest, to jasny sygnał, że utożsamiamy się z grupą, do której chcemy należeć. Marketingowcy najlepiej wiedzą, że o tym, jak kogoś postrzegamy decyduje pierwszych kika sekund kontaktu i w ogromnej części wygląd. Stąd dość rygorystyczne zasady dotyczące stroju obowiązujące prawników, doradców finansowych, audytorów, sprzedawców. Odpowiednio dobrany strój to nie tylko element identyfikacji z korporacją, to ważne narzędzie służące pozyskaniu zaufania klienta oraz podkreśleniu kompetencji i statusu pracownika.
 
W latach 90-tych opowiadało się anegdoty o - formalnych i nieformalnych - surowych zasadach dotyczących stroju, które przywędrowały do nas w ślad za największymi światowymi firmami doradczymi i kancelariami prawniczymi, i które niekiedy zakrawały na absurd.
 
 
 
Wtedy właśnie, w zamierzchłych czasach, kiedy nie znano jeszcze pojęcia "korporacyjnego leminga", od faceta, który dziś należałby do klasyki tego gatunku, otrzymałam książkę "Jak się ubierać". Była to pozycja obszerna, bogato ilustrowana, zapełniona zdjęciami skrzywionych dam w średnim wieku. Mogłam się z niej dowiedzieć, że do eleganckiego stroju ZAWSZE powinnam nosić paseczek. A ponieważ szczerze nienawidziam paseczków, znienawidziam również to dzieło. Do dziś pozostaje na liście moich TOP TEN NAJBARDZIEJ NIETRAFIONYCH PREZENTÓW.
 
"Dress code" nie spędza zapewne snu z powiek pana prezesa, który z klimatyzowanego auta, klimatyzowaną windą, przemieszcza się do klimatyzowanego gabinetu. Dla szeregowej pracownicy korporacji, która musi w ponad 30-stopniowym upale wtachać na któreśtam piętro rozmarudzonego kilkulatka, z rękami pełnymi zakupów, pupą w wąskiej  spódnicy, nóżkami w pończoszkach i butach na szpilce - "dress code" może być udręką. Nie mówiąc już o tym, jak widowiskowo wyglądają poranne gile rozmazane na klapie ciemnej marynarki.  
 
Naukowcy udowodnili kilka podstawowych, wydawałoby się oczywistych, prawd. Podobno więc ludzie wyglądający atrakcyjnie wydają nam się zdrowsi, lepsi, mądrzejsi i łatwiej osiągają w życiu sukces. Z drugiej strony, im bardziej skąpe i obcisłe odzienie pracownicy, tym trudniej skupić się jej na pracy i jej efektywność spada (duży dekold i krótka spódniczka z pewnością obniżają również zdolność koncentracji jej kolegów : - ).
 
Zresztą chyba każdy przyzna, że strój, w którym się świetnie czujemy i doskonale wyglądamy, dodaje także trochę pewności siebie. A rozpruty rozporek w spódnicy, oczko w rajstopie albo plama na koszuli mogą skutecznie pokrzyżować nasze plany zawodowe. 
 
Ja rozumiem termin "dress code" szeroko - ubranie to klucz, patrząc na strój danej osoby możemy się o niej czegoś dowiedzieć (lub przynajmniej domyślać). Podoba mi się obszerny artytuł dotyczący tego pojęcia w angielskojęzycznej wersji wikipedii: http://en.wikipedia.org/wiki/Dress_code i dosyć obrazowe przedstawienie tej kwestii:
 
 
Niestety w moim życiu zawdowym również obowiązuje pewien klucz dotyczący sposobu ubierania się. Choć zawsze wolałam luźniejszy i "artystyczny" styl, to jednak musiałam wybierać bardziej klasyczne i stonowane projekty jackpot. I zawsze "rzucałam się" na każdy fajniejszy garniturek, aby skompletować formalne zestawy jackpot na każdą porę roku. Ale nie było łatwo.
 
I oto jackpot zadebiutował z nową linią ubrań właśnie do biura - office wear. Możecie obejrzeć je na stronie sklepu internetowego jackpot w zakładce "nowości", w kategorii "office wear" (http://www.jackpotshop.com/pl/products/category/new-arrivals/office-wear).
 
Przyznam, że mam mieszane uczucia. Powinnam skakać ze szczęścia - teraz bez problemu znajdę coś do pracy. Jednak z drugiej strony ... czy jackpot - który kojarzył mi się z ręcznie malowanymi, romantycznymi, oryginalnymi, unikatowymi wręcz projektami - bedzie nas teraz ubierał w MUNDURKI?
 
W sumie to od nas zależy, czy stworzymy z tych ubrań interesujące zestawy. Więc dopóki propozycje z linii "office wear" będą dobrze zaprojektowane, skrojone i uszyte, dobre jakościowo i będą miay "to coś", to ja chyba będę na tak : - ) Pomierzymy, zobaczymy ...
 
 
spódnica Valona jackpot - 279 zł
 
 
marynarka Zovina jackpot - 499 zł
zdjęcie ze strony: http://www.jackpotshop.com

1 komentarz: