sobota, 30 czerwca 2012

Jak Mu powiedzieć o zakupach w jackpot

Szczęśliwe singielki mogą spokojnie zignorować tego posta. Nie mają one bowiem zapewne problemu z przyznaniem się mężowi dlaczego ze wspólnego konta niespodziewanie wyparowała trzycyfrowa kwota. I dlaczego ta właśnie sukieneczka jackpot, o - dajmy na to - wdzięcznej nazwie Piolala, jest artykułem pierwszej potrzeby dla Waszego wspólnego gospodarstwa.

Na początek troszeczkę uporządkujmy sprawy.

Z badania "Finansowy Barometr ING" (http://www.ingbank.pl/aktualnosci?news_id=1001237%2Cmedia-i-internet-glownym-zrodlem-wiedzy-na-temat-finansow-w-polsce), wynika, że spośród 11 badanych krajów, polskie pary najczęściej kłócą się o pieniądze. Więcej jest tych par, które się kłócą, niż takich, które nie mają z tym problemu. A jeżeli już się kłócimy to niestety także o kupione ciuszki. Pisał o tym także Newsweek Polska (nr 22/12  z  28 maja 2012 r.).

Bankier.pl (powołując się na amerykańskie badania "The State of Our Unions" - http://stateofourunions.org/2009/SOOU2009.pdf) pisze, że ryzyko rozpadu małżeństwa jest o 30% wyższe u par regularnie kłócących się o pieniądze (http://www.bankier.pl/wiadomosc/Dlaczego-klocimy-sie-o-pieniadze-2488681.html).

Możemy wybrać kilka opcji zarządzania wspólnymi finansami:

1/ model kubański (podobno najpopularniejszy w Polsce) - czyli wspólną kasę, do której trafiają wszystkie Wasze zarobki, i z której pokrywane są wszystkie wydatki, także zakup "niezbędnej" sukienki jackpot;

2/ model francuski - polegający na proporcjonalnym do dochodów podziale wspólnych wydatków (jeżeli zarobki męża to 70% Waszych przychodów, to on pokrywa 70% wspólnych wydatków), jednak tu może pojawić się problem, czy sukienka jackpot to wspólny wydatek;

3/ model amerykański - w którym kazde z Was ma oddzielny rachunek, a wspólnymi wydatkami dzielicie się po połowie, a więc możecie same sprawić sobie prezent w postaci sukienki jackpot i teoretycznie nie musicie się z tego tłumaczyć.

Oczywiście od modelu, no i niestety od zasobności kasy, zależy strategia informowania męża o nowym nabytku.

A więc jaka jest właściwa odpowiedź na następujące pytanie pana męża:

"O, czy to nowa sukienka?"? 

a/ No coś ty, przecież to staroć, mam ją milion lat.

b/ Przecież nie pójdę na wesele drugi raz w tej samej sukience, nie chcę, żeby mnie wytykali palcami.

c/ Prawda, że cudna. Polowałam na nią od miesiąca.

d/ Wiedziałam Misiu, że zauważysz, jak staram się dla Ciebie.

e/ Nowa, ale grosze kosztowała, grzech byłoby nie kupić.

f/ I tak zamierzałam zrezygnować z kolacji w tym miesiącu.

Wiem, że intuicja dobrze Wam podpowie :-)

Na marginesie warto dodać, że z badania ING wynika, że w Polsce kobiety bardziej skrupulatnie zarządzają finansami i dominuje opinia, że robią to lepiej niz mężczyźni. (!) Z tego by wynikało, że jeżeli już kupujemy sukienkę jackpot, do dobrze wiemy co robimy :-)

sukienka Piolala - oferta specjalna jackpot - 307 zł
zdjęcie ze strony:  http://www.jackpotshop.com/

Miętowo mi! czyli pan Monk kupowałby w jackpot

Pamiętacie detektywa Monk'a? To ekscentryczny były policjant i konsultant departamentu policji w San Francisco. Moj ulubiony odcinek to "Pan Monk obrywa w głowę" (sezon 4, odcinek 11). Monk zostaje uderzony w głowę i wpada do ciężarówki. Budzi się w małym miasteczku z amnezją. Jedna z miejscowych kobitek wmawia mu, że jest jej mężem i do tego dekarzem (czyli specjalistą od dachów). Co jest tym bardziej śmieszne, że Monk ma okropny lęk wysokości (to tylko jedna z jego licznych fobii). Do tego kobitka urodą nie grzeszy i strasznie Monk'iem pomiata, a on się biedny tak stara wpasować w tą absurdalną sytuację. I tak uroczo pragnie być dobrym mężem.

A pamiętacie zawartość szafy Monk'a? Otóż ma on szafę pełną identycznych kompletów strojów. Takie same koszule, spodnie i marynarki. Pan Monk zawsze jest ubrany tak samo. Nie ma za to najmniejszego problemu z doborem ubrania.

Chodzi mi po głowie taka myśl, że pan Monk - gdyby był kobietą - mógłby ubierać się w jackpot. I jako kobieta nie musiałby ograniczać się do takich samych zestawów.  Ale co by z tej szafy nie wyciągnął, to by do siebie pasowało.

W każdej kolekcji jackpot są bowiem całe zestawy zgrane ze sobą kolorystycznie. Można ubrać się od stóp do głów w ten sam kolor czy deseń - jeżeli tylko ktoś tak lubi :-) No i w kolejnych sezonach pojawiają się te same modele topów i swetrów, tyle, że w innych kolorach, w kolorach danej kolekcji. 

Jak dla mnie to z jednej strony super, bo jestem z tych, co lubią, jak rzeczy do siebie pasują kolorystycznie. Chciaż nie jestem aż tak ortodoksyjna, żeby mieć buty, pasek i torebkę w identycznym kolorze :-) Ale z drugiej strony, to niestety ogromna pokusa do kolekcjonowania (= kolejnych zakupów). No bo jak tu wyjść ze sklepu wynosząc tylko miętowy topik, a osierocając miętowy sweterek. No i teraz miętowo mi ... (na szczęście wszystko z wyprzedaży :-)

czwartek, 28 czerwca 2012

I znowu się zakochałam ...

Wikipedia podaje, że "zakochanie" to stan związania emocjonalnego z drugą osobą, który charakteryzuje się obsesyjnymi myślami o tej osobie, pragnieniem przebywania z nią, a w przypadku niedostępności obiektu miłości osoba zakochana cierpi. Zaraz też - przestraszona chyba wagą tej definicji - wikipedia zastrzega, że wymaga ona "uzupełnienia źródeł" i może być niezgodna z zasadami "neutralnego punktu widzenia". Ba!!!

Ja co prawda znalazłam już Miłość Mojego Życia, ale zakochuję się regularnie. Tyle tylko, że obiektem moich westchnień są wyjątkowo udane projekty jackpot. Tym razem chodzi o brązy i kwiatuszki. A więc są obsesyjne myśli, jest pragnienie posiadania, a że stan konta przesądza o niedostępności obiektu mojej miłości - pojawiło się cierpienie : - (

Na domiar złego okazuje się, że te moje brązy i kwiatuszki mogą wejść do kolekcji jesiennej, co oznacza dłuuugie oczekiwanie na ewentualne obniżenie ceny.

Czyż nie są piękne:


szal Pratolis - 89 zł


 

bluzka Wiebke - na razie aż 329 zł!


bluzka Genovena - 279 zł

wszystkie zdjęcia ze strony: http://www.jackpotshop.com/

Widziałam także cudne sukieneczki w takie kwiatuszki, jakie zdobią bluzeczkę Wiebke. Niestety sukienki tej nie ma w ofercie sklepu internetowego, a w Polsce dostępna jest tylko w 2 sklepach (w jednym w Warszawie i w jednym w Łodzi).


Ps. O Miłości Mojego Życia, jeżeli trafiłeś na tą stronę, zaniepokojony tytułem posta, mam nadzieję, że domyślisz się jaka jest odpowiedź na pytanie, co chciałabym dostać na urodziny, imieniny, rocznicę i gwiazdkę ; - )

wtorek, 26 czerwca 2012

W czym możemy Ci pomóc? czyli jackpot na facebooku

Muszę wyznać, ze nie przepadam za facebookiem. Nie mam - tak jak niektórzy moi znajomi - facebooka pod palcem: online, non stop, all the time. Stale towarzyszy im dyskretne "bzzz", nieregularnie wydobywające się ze spodni, żakietu, torebki, biurka ...   Wibracja, która niechybnie "zupdatuje" co u kogo słychać. Trudno dziś w to uwierzyć, ale moje pierwsze awanturki miłosne musiały obyć się bez internetu, bez komórki i bez telefonu!!! Podanie moich Rodziców o telefon stacjonarny zostało pozytywnie rozpatrzone w latach 90-tych ubiegłego wieku  (po zaledwie 20 latach oczekiwania), ale ja wyfrunęłam, aby uwić własne gniazdko. Nigdy nie dowiem się jak kwitłoby (więdłoby?) moje życie towarzyskie, gdybym miała profil (konto? stronę?).

Więc dziś krótko o jackpot na facebooku.

Jackpot dołączył do facebooka 7 stycznia 2011 r. (http://pl-pl.facebook.com/pages/Jackpot/136483159746020). Strona prowadzona jest w języku angielskim. Co kilka dni znaleźć tam można nowe wpisy i zdjęcia.

15 lipca 2011 r. na facebooku pojawiła się polska strona  Jackpot & Cottonfield (http://pl-pl.facebook.com/Jackpot.Cottonfield), która znika już za kilka dni (4 czerwca 2012 r. fanpage podzielono i strona będzie aktywna tylko do końca czerwca 2012 r.).

28 maja 2012 r. na fecebooku zadebiutował Jackpot Polska (http://pl-pl.facebook.com/Jackpot.Polska) i w miesiąc zyskał już ponad 2000 fanów! Strona jest często aktualizowana. Można na niej znaleźć fajne zdjęcia, adresy sklepów i wziąć udział w konkursie. Choć z niecierpliwością czekam na jakiś nowy, bo zasady obecnego jakoś do mnie nie przemawiają.

Strona Cottonfield Polska (http://www.facebook.com/Cottonfield.Polska) radzi sobie nie gorzej - ma już 1300 fanów.

Na stronie Jackpot Polska polecam Jackpot Helpdesk (http://apps.facebook.com/jackpot_helpdesk/) (okolice prawego górnego rogu, fioletowy przycisk "w czym możemy Ci pomóc") - to aplikacja, dzięki której możecie uzyskać odpowiedź na pytania dotyczące marki jackpot. Wpisujecie swoje pytanie we wskazanym na stronie miejscu. Po udzieleniu odpowiedzi przez pracownika jackpot otrzymacie e-maila z linkiem, po kliknięciu którego znajdziecie się na stronie z odpowiedzią. Korzystanie z aplikacji wymaga zalogowania się do serwisu facebook (a więc posiadania konta na facebooku).

Swoje pytanie zadałam późno w nocy (a właściwie bardzo wczesnym rankiem) i zastałam zespół jackpot na wagarach, wyjeździe integracyjnym lub szkoleniowym, ponieważ pierwszą informacją, jaką otrzymałam była wiadomość, że "dziś cały zespół jackpot jest poza biurem" : - ) Ale zaraz po rozpoczęciu następnego roboczego dnia moja ciekawość została wreszcie zaspokojona.

Więc jeżeli na facebooku chodzi o dobrą komunikację ze znajomymi, a w przypadku firm - z klientami, to strona Jackpot Polska się sprawdza.


sobota, 23 czerwca 2012

Dzień Taty w ZOO

Mój Największy Skarb (podpuszczony przeze mnie) obudził skoro świt Miłość Mojego Życia uderzając boleśnie i rytmicznie jego twarz ostrym końcem opakowania od batonika. Batonik był już niemiłosiernie złachmaniony, ponieważ najpierw odbyła się bitwa. Mój Największy Skarb nie od razu bowiem zaakceptował, że batonik to ulubiony batonik Taty, który należy wręczyć z okazji Dnia Taty.

Przed ZOO było już baaardzo tłoczno. Zaparkować na ostatnim wolnym miejscu "pomagał" nam ogorzały, potężny pan w sile wieku, który od razu zażądał  pieniężnej rekompensaty za poświęcony nam czas i znał odpowiedź na każde pytanie:
Miłość Mojego Życia: - Przecież to nie pana parking.
Ogorzały pan: - Panie, ja tu 10 lat stoję.
Ja: - Ale parking jest bezpłatny.
Ogorzały pan: - Pani, ja jestem Inwalida.
Ja: - Chyba nie mamy drobnych ...
Ogorzały pan: - Ja i ze stówy wydam.

Cóż począć. Zachwyt w oczach Mojego Największego Skarbu, który pierwszy raz zwiedzał ZOO - bezcenny.

Choć w okazałym domku goryli dopadła mnie chwila refleksji, kiedy dziewczynka, która chyba dopiero nauczyła się mówić, zapytała swojego tatę:
- Tata, a kiedy one wyjdą z ZOO?
- One nie wyjdą.
- A dlaczego?
- Bo nie mogą, są zamknięte.
- A my też nie możemy?

Nie słuchałam dalszego ciągu rozmowy, musiałam gonić za Moim Największym Skarbem, który śpi teraz słodko (razem z Miłością Mojego Życia), już od ponad 3 godzin, odkąd wróciliśmy z ZOO. Są pełni wrażeń i zmordowani.

Wszystkim Tatusiom życzę wszystkiego najlepszego z okazji ich święta. Żeby zawsze znaleźli dobrą odpowiedź na każde, nawet najtrudniejsze pytanie.











piątek, 22 czerwca 2012

Od dziś w sklepach jackpot jeszcze taniej

Jeżeli odwiedziliście wczoraj jakiś sklep jackpot pewnie zauważyliście wzmożony ruch wieszaków, a Sprzedawcy mieli pełne ręce roboty (dosłownie!). Dzisiaj wszystko stało się jasne: do sklepów wkracza sezonowa wyprzedaż. Co oznacza, że to co było przecenione, jest tańsze. Dodatkowo nawet już niektóre letnie rzeczy mają o 30% niższą cenę.

Ten pozytywny dla nas trend widać też w sklepie internetowym jackpot, w którym w zakładce "sale.pl" możecie znaleźć już 129 produktów (wczoraj było 80).

A będzie jeszcze lepiej, ponieważ oferta wyprzedażowa ma być sukcesywnie poszerzana.

Pamiętacie mój osobisty wyprzedażowy hit? pasiastą spódniczkę Amainy? Wczoraj kosztowała 251 zł, a dziś już tylko 179 zł z groszami w sklepach niewirtualnych (w sklepie internetowym cena nie została obniżona). Spódniczkę w obniżonej cenie, w pełnej właściwie rozmiarówce, znajdziecie jeszcze np. w CH Klif. Niektóre jednobarwne bluzeczki Kaias kosztują już tylko 70 zł w sklepie internetowym. Na wyprzedaż trafiły też bluzeczki Brinnie (118 zł w sklepie internetowym).

Nowość wyprzedażowa: lniany żakiet Kerstina dostępny w sklepie internetowym jackpot za 369 zł (regularna cena 519 zł). Rozmiary: 32, 34, 36 i 44. Zdjęcie ze strony: http://www.jackpotshop.com/pl/item/kerstina-jacket-a25094065/?t_type=src&t_type=cat

Wyprzedażowa nowość: lniana spódniczka Callias dostępna w sklepie internetowym jackpot za 251 zł (regularna cena 359 zł). Niestety tylko w rozmiarze 32 i 34. Zdjęcie ze strony: http://www.jackpotshop.com/pl/item/callias-skirt-a25094069/?t_type=src&t_type=cat


środa, 20 czerwca 2012

Udane zakupy w sklepie internetowym jackpot uczcimy konkursem

Jest! Mam! Dostałam przesyłkę ze sklepu internetowego jackpot! Więc mogę teraz śmiało opisać Wam jak to było.

Nie jestem z tego dumna, ale jeżeli chodzi o zakupy to należę do kategorii niezdecydowanych, a nawet marud. Przy tym koleżanka, z którą byłam na zakupach, określiła moją postawę jako "roszczeniową" (brzmi jak koszmar każdego sprzedawcy?). Mój absolutny rekord świata to 8 godzin (!) w sklepie z zasłonami i firankami. Powiecie: "niemożliwe"! Pomyślicie: "lecz się dziewczyno"! Ale chodziło przecież o moje wymarzone mieszkanko i o następną dekadę patrzenia albo na listki albo na kratkę. Na domiar złego, nawet już po zakupach, mam niezdrowy zwyczaj upewniania się, że podjęłam dobrą decyzję (tzw. porównywanie ofert). Niebiosom dziękuję, że Miłości Mojego Życia nie brakuje ani cierpliwości ani poczucia humoru.

Na swoje usprawiedliwienie mogę jedynie napisać, że odkąd pojawił się Mój Największy Skarb, a co za tym idzie doba skurczyła mi się nagle i niespodziewanie, zmuszona jestem do stosowania innej strategii: wpadam, kupuję, nie żałuję.

Ale sklep internetowy to przecież całkiem inna bajka. Kiedy Mój Największy Skarb zaśnie, mogę do woli buszować po wirtualnych półkach.

W rezultacie robiłam aż trzy podejścia do zakupów, rozważnie analizując wszystkie opcje. Do trzech razy sztuka! Więc za tym trzecim razem wrzucałam do koszyka (klikając zapamiętale "ADD TO BAG") wszystko to co najbardziej mnie kusiło. Po każdej takiej akcji w prawym górnym rogu wyskakuje okienko z zawartością koszyka i zachęcającym przyciskiem "VIEW SHOPPING BAG" (możecie też kliknąć na "shopping bag" na górnym pasku strony).

Kiedy zdecydowałam się sprawdzić, co tam nawrzucałam, okazało się, że to co chciałabym mieć, dużo za dużo przewyższa to, co mogę mieć. Z bólem serca usuwałam więc kolejne produkty z koszyka (klikając "remove"). I tak pozostało to, bez czego już naprawdę nie mogłabym żyć.

Pamiętajcie, aby pod listą produktów wpisać kod promocyjny. Uważajcie, ponieważ znika on (niestety wraz ze zniżką) po każdej aktualizacji koszyka ("update bag"). Koniecznie wpiszcie go ponownie! Rabat naliczany jest od całości zamówienia (łącznie z kosztami przesyłki).

Wtrącam tu nieśmiało angielskie terminy, ponieważ obsługa sklepu internetowego jackpot jest wyłącznie w języku angielskim. Jestem blondynką, ale nie miałam z tym problemu. Wszystko rozpisano przejrzyście, logicznie, intuicyjnie. Po słownik sięgnęłam tylko raz, kiedy musiałam kliknąć (lub nie) na przycisk "CHECKOUT". Wszak słowo to można rozumieć jako "płacę", "kasa", ale też "odmeldowanie się". Była już druga nad ranem, a ja bałam się, że jedno kliknięcie, a cały mój wysiłek intelektualny zniknie.

Potem to już "bułka z masłem". Wpisujecie swoje dane, adres do wysyłki i płacicie w złotówkach (kartą kredytową lub PayPal). Na waszą skrzynkę e-mailową trafiać będą kolejne informacje o statusie zamówienia (złożone, potwierdzone, wysłane). W moim przypadku wszystkie e-maile przyszły tego samego dnia. Zapłaciłam 15 czerwca 2012 r. o 1:59, a już tego samego dnia o 18:23 otrzymałam potwierdzenie, że towar został wysłany.

Dziś rano, tj. 20 czerwca 2012 r., zadzwonił kurier. A teraz siedzę już sobie owinięta moim wymarzonym szalem : - ) Przesyłkę dostałam więc czwartego dnia roboczego po złożeniu zamówienia. 

Trochę przejęłam się dzisiejszym horoskopem, który straszył jakimś rozczarowaniem. Ale przesyłka dotarła kompletna, zapakowana w ładne i solidne pudełko. Może jestem troszeczkę rozczarowana, że paczka przyleciała nie z Danii, ale z Wielkiej Brytanii ... A miałam nadzieję, że łyknę trochę kopenhaskiego powietrza ...  

Jeżeli jeszcze nie zasnęliście od tego nawału szczegółów technicznych, to szybko napiszę, że nie mogłam się oprzeć i zamówiłam dodatkowe szale. Jeden z nich znajdziecie w zakładce "Komu komu?!" A drugi w zakładce "Konkurs", do udziału w którym gorąco zachęcam!

Gdybym mogła w czymś pomóc, piszcie: oaknetgirl@gmail.com

Taki bałagan, a tyle radości!

poniedziałek, 18 czerwca 2012

Na ludowo! czyli i Ty możesz zrobić koronkę!

Dziś Miłość Mojego Życia z samego rana stwierdził, że czuje się: "jakby miał kaca" i "jakbyśmy mieli ciche dni". A dlaczego? A dlatego, że jako prawdziwy patriota i kibic ciągle przeżywa porażkę Naszych w meczu o wszystko (czyli o awans do ćwierćfinału Mistrzostw Europy w Piłce Nożnej Euro 2012) z Czechami. On cierpi i fizycznie i psychicznie, a ja nie wiem jak pomóc. Chyba nie ma sensu mówić, że wreszcie Nasi zaczną lepiej grać ...

A więc w ramach przeganiania pomeczowej depresyjki wybraliśmy się w okolice strefy kibica. Na ulicy Chmielnej w Warszawie (od numeru 2 do 9) odbywa się cykliczna impreza "Spotkania z Cepelią na Chmielnej". W związku z Euro 2012, w ten weekend swoje wyroby prezentowali twórcy z Polski i Ukrainy.

Macie jeszcze szanse spotkać twórców z Podlasia (4 i 5 sierpnia 2012 r.), ze Świętokrzyskiego (8 i 9 września) oraz z regionu warmińsko - mazurskiego (22 i 23 września). Impreza rozpoczyna się o godzinie 11:00 i kończy o 19:00. Dodatkowe informacje można znaleźć na stronie: http://cepelia.pl.

Ja z prawdziwą przyjemnością odwiedzam takie kiermasze, ponieważ sztuka ludowa była w moim domu zawsze obecna i nadal uważam ją za niewyczerpane źródło inspiracji. Uwielbiam  tradycyjne regionalne motywy wplecione w nowoczesne stylizacje. Szkoda tylko, że polscy projektanci rzadko korzystają z tych pięknych wzorów.




Ręcznie kuta biżuteria.



Piękna ceramika i biżuteria z Ukrainy.


Rzeźba twórcy ludowego Pana Eugeniusza Węgiełka.


Pani Jadwiga Śliwa, która łączy doświadczenie z pasją i uczy trudnej sztuki wykonywania koronki klockowej.


To warsztat pracy koronczarki - drewniane klocki służą do nawijania nici.


 Na wykonanie takiej serwetki potrzebny jest cały miesiąc i mnóstwo cierpliwości.


Pani Jadwiga Śliwa jest przesympatyczną i bardzo uzdolnioną osobą. Mieszka w Bobowej. To piękna miejscowość położona w regionie nowosądeckim i polskie centrum koronki klockowej. Tutaj każdego roku odbywa się Międzynarodowy Festiwal Koronki Klockowej (http://koronki.eu). Pani Jadwiga była nauczycielką, a teraz przekazuje następnym pokoleniom unikalną wiedzę o koronce klockowej. Także Wy możecie w ciągu 5-dniowego, intensywnego kursu nauczyć się jak się robi koronki. Taki kurs kosztuje 1.000 zł i jest trochę jak wakacje. Mieszka się w pięknej Bobowej.  W trakcie kursu mamy zapewnione: nocleg, wyżywienie i wszystkie materiały niezbędne do  nauki wykonywania koronki. Więcej szczegółów znajdziecie na stronie Pani Jadwigi: http://www.sztukakoronki.art.pl.

Na koniec muszę przyznać, że Warszawa nadal żyje Euro 2012. Strefa kibica była dziś pełna. Słychać było gośne "Dziękujemy" dla naszej reprezentacji. Nadal modny jest kolor biało - czerwony, ale ogródki okupują też kibice innych drużyn, śmiało zaznaczając swoją obecność i koszulkami i flagami, a nawet banerami zawieszonymi na płotkach odgradzających kawiarniane stoliki od chodnika. Dziś wyjątkowo hucznie świętowali Grecy (co dziwne robili to np. w restauracji indyjskiej). Nieważne. Mają się z czego cieszyć! Gratulujemy!

sobota, 16 czerwca 2012

Za wysokie progi? czyli o programie lojalnościowym jackpot

Nie wiem czy wiecie, że kupując w jackpot można przystąpić do programu lojalnościowego i uzyskać status jackpot-owego VIP-a. Uzyskując kartę VIP-a nabywacie prawo do 10% lub 15% zniżki na zakupy. Jesteście również informowani (emailowo lub/i sms-owo) o wszelkich nowościach i ofertach specjalnych.

Niestety uzyskanie takiej karty nie jest łatwe, a może raczej – moim skromnym zdaniem - niemal niemożliwe.
Na próżno szukałam informacji o karcie lub regulaminu karty w internecie. Informacje o zasadach uzyskania i użytkowania karty możecie jednak uzyskać w każdym sklepie jackpot.
Chcąc przystąpić do programu powinniście poprosić w którymś ze sklepów jackpot o kartę tymczasową. To raczej mini - książeczka, w której sprzedawcy wpisują wasze kolejne zakupy (chyba, że ostatnio jackpot unowocześnił system). Po okazaniu tej karty przy dokonywaniu każdych zakupów (zarówno nowości, jak i produktów o obniżonych cenach) do waszego konta dopisywane są kolejne kwoty. Jeżeli przez pół roku dokonacie zakupów na kwotę 3.000 zł, to znajdziecie w skrzynce pocztowej miłą niespodziankę w postaci szarej karty VIP IC Companys upoważniającej do zakupów z 10% rabatem. Jeżeli przez pół roku wydacie w sklepach jackpot 6.000 zł, otrzymacie niebieską kartę VIP IC Companys upoważniającą do zakupów z 15% rabatem. Rabaty nie obowiązują w przypadku innych promocji.
Karta jest ważna przez rok od jej wydania. Jeżeli w ciągu tego roku dokonacie zakupów na kolejne 4.000 zł, uzyskujecie prawo do 10% rabatu na kolejny rok. Aby utrzymać prawo do 15% rabatu musicie wydać w ciągu roku 8.000 zł.
W praktyce oznacza to, że aby otrzymać kartę, w każdym miesiącu należałoby zostawić w sklepie jackpot średnio 500 lub 1.000 zł. Aby utrzymać status VIP-a konieczne jest wydanie średnio 333,33 zł lub 666,66 zł miesięcznie. Nie sądzę, żeby w przypadku większości z nas było to realne. Nawet w przypadku jackpotholiczek. Nawet w poprzednich latach, kiedy progi te były o połowę niższe (1.500 zł i 3.000 zł przez pół roku) trudno było zasłużyć (a raczej zarobić) na status VIP-a.
Myślę, że jackpot powinien się poważnie zastanowić się nad obniżeniem tych progów. Może przydałaby się też karta rabatowa uprawniająca do 5% zniżki. Wówczas "wystarczyłoby" wydać 1.500 zł w ciągu pół roku (tj. średnio 250 zł miesięcznie). Nie jestem ekspertem, ale wydaje mi się, że konstrukcja programu lojalnościowego powinna zachęcać do przystąpienia, a nie wywoływać tylko uśmiech, poparty wzruszeniem ramion (wierzcie mi, niestety wiele razy byłam świadkiem takich reakcji). 
Karta taka musi być jednak warta zachodu, skoro np. 14 stycznia 2009 r. ktoś na allegro oferował kartę ze zniżką 10% ważną do końca roku za bagatela 400 zł! (http://archiwumallegro.pl/jackpot_cottonfield_karta_rabatowa_10_okazja-530072181.html), podkreślając, że „dla każdego miłośnika tej marki zakup obowiązkowy” i „szybko się zwróci Z NAWIĄZKĄ !!”. No i co z legalnością posługiwania się kartą nabytą ta drogą (na karcie widnieje przecież informacja, że może się nią posługiwać wyłącznie osoba, której odręczny podpis widnieje na rewersie). Ale nic nie stoi na przeszkodzie, aby wybrać się na wspólne zakupy z posiadaczką takiej karty ; - )
Na marginesie trzeba zaznaczyć, że zarówno gromadzić złotóweczki na kartę, jak też z niej korzystać można nie tylko kupując produkty jackpot, ale także innych marek IC Companys.
Ale nie otrzymamy na nią zniżki ani w sklepie internetowym, ani w outlecie jackpot

O innych możliwościach uzyskania zniżek w sklepach jackpot możecie przeczytać w kolejnych postach (http://www.lovejackpot.blogspot.com/2012/07/jak-zapacic-mniej-w-sklepie-jackpot.html).

Mój hit letniej wyprzedaży jackpot - spódnica Amainy

Trwa wyprzedaż w jackpot, więc zajrzałam do sklepów, żeby nacieszyć nią oczy.

Moim absolutnym NUMBER ONE wiosennej kolekcji, a obecnie letniej wyprzedaży jest spódniczka jackpot o wdzięcznej nazwie Amainy. Paski, paski, paseczki, chyba nie jest mi w nich dobrze, podobno poszerzają, ale co mi tam - jest piękna. Mogłaby być ciut dłuższa, do pracy chyba lepiej w bardziej oczywistym midi, ale kto by się tym przejmował - bo to cudeńko. No zobaczcie sami (zdjęcia ubrań ze strony: http://www.jackpotshop.com):


W regularnej sprzedaży kosztowała 359 zł, teraz jest przeceniona na 251 zł. Jest jeszcze taka w bardziej odważnej kolorystyce z pomarańczem, też fajna. Ten sam model znaleźć można również w żółte i białe pionowe paseczki, z przewagą żółtego, ale to już zdecydowanie nie jest mój kolor.


Jak zwykle jackpot zadbał o to, żeby w kolekcji znalazły się pasujące do spódniczek topy. Są bluzeczki na ramiączkach, t-shirty, bardziej eleganckie bluzeczki, np. z dekoltem w łódeczkę i przymarszczonymi rękawkami, i piękne sweterki. Albo w tych samych "pasiastych" kolorach - jak poniżej na zdjęciach (raczej nie radzę łączyć, taka kombinacja za bardzo "bije po oczach"), albo jednolite w kontrastowej lub identycznej kolorystyce (super!). 

Poniżej Kaias t-shirt (regularna cena 199 zł, wyprzedaż 139 zł - nadal troszkę drogo).



Mnie najbardziej przypadło do gustu połączenie spódniczek z Kaias t-shirt, ale w jednolitych kolorach - szarym, turkusowym, musztardowym, pomarańczowym, białym, granatowym, błękitnym, różowym i zielonym (regularna cena 139 zł, wyprzedażowa - 97 zł).



Rewelacyjnie wygląda też połączenie spódniczki z bluzeczką Brinnie (169 zł) w przepięknym turkusowym kolorze (są też białe, niebieskie, miętowe, brązowe i różowe).


Zwróćcie uwagę, że kolor ten nazwano w ostatniej kolekcji "Blue Zircon". Czyż nie pięknie? Po polsku brzmi mniej romantycznie: cyrkon - wedle Wikipedii po prostu "pospolity minerał z gromady krzemianów wyspowych". Stosowany do produkcji materiałów żaroodpornych, szkliw, włókien, farb, w stomatologii i w reaktorach nuklearnych. Ale umiejętnie oszlifowany jest konkurencją dla diamentów. Dlatego do kompletu można sobie zafundować pierścioneczek za ponad 4 tysiące dolarów : - ):


zdjęcie ze strony: http://eragem.com/natural-blue-zircon-and-diamond-cocktail-ring-solid-18k-white-gold.html

Uwielbiam też topy na ramiączkach Brorai (to te z koronką, które znacie już pewnie z każdej poprzedniej kolekcji) (regularna cena 79 zł, ale w wyprzedaży 55 zł) i Celine (regularna cena 49 zł, wyprzedażowa - 34 zł) w przepięknych, pasujących do spódniczek kolorach.

A już aaaaaaaaaaaaabsolutnie must have są dla mnie szale pasujące do spódniczek - Pratolis (regularna cena 89 zł, wyprzedażowa - 62 zł, z kodem promocyjnym - 15% = około 52,7 zł - piszę "około", ponieważ rabat jest naliczany od całości zamówienia, także od kosztów przesyłki). Nie znalazłam już ich w sklepach stacjonarnych, więc czym prędzej zamówiłam on-line. Tym bardziej, że dostałam ponaglającego e-maila z wiadomością o rychłym końcu wyprzedaży w sklepie internetowym jackpot. A chciałam przetestować zakupy on-line w jackpot i podzielić się z Wami swoimi doświadczeniami. Jak tylko dotrze do mnie przesyłka - napiszę co i jak. Mam też niespodziankę - żeby wykorzystać kod promocyjny i podzielić się z potrzebującymi, zamówiłam dodatkowe szale - piszcie oaknetgirl@gmail.com.



Przy okazji pozdrawiam Pana Grzesia ze sklepu jackpot w Złotych Tarasach (o ile tu zajrzy)! Żeby nie było, że się spoufalam - imię przeczytałam na identyfikatorze. Rozczulił mnie, bo żadnej pracy się nie boi - ze swadą doradzał klientce w wieku Balzakowskim, przyszywa urwane guziczki i na poczekaniu rozprasowuje fałdki (ha, ha, ha ... ale nie takie, o jakich moglibyście pomyśleć, pozbycie się takich fałdek nie jest niestety takie łatwe i nawet nieoceniony Pan Grześ tego nie załatwi : - (

wtorek, 12 czerwca 2012

Sklep internetowy jackpot

Od niedawna wszystkie Polki mogą robić zakupy w sklepie internetowym jackpot. Jeszcze kilka miesięcy temu wchodząc na stronę internetową jackpot wzdychałam z zazdrością, ponieważ Polski nie było wśród krajów docelowych, do których możliwa była wysyłka.

Teraz wystarczy kliknąć: http://www.jackpot.dk i przejść do zakładki: "Online Shop".

Albo wpisać bezpośredni adres sklepu internetowego jackpot: http://www.jackpotshop.com

dla Polski: http://www.jackpotshop.com/pl - mnie, po kolejnych wizytach, adres i język automatycznie zmienia się na polski.

Obecny wygląd strony sklepu internetowego zapewne ulegnie zmianie. Tymczasem spróbuję opisać aktualny układ stron, które dostępne są na razie w języku angielskim, więc wybaczcie jeżeli moje tłumaczenie ad hoc okaże się nieco kulawe : - ).

Na samej górze strony możecie zobaczyć (od lewej do prawej) zakładki: "newsletter" (tu możecie wpisać swój adres, aby otrzymywać informacje o aktualnościach), "customer service" (podzielony na 3 podstrony (o których piszę jeszcze poniżej): "Shopping With Us" = zakupy z nami, "Using Our Site" = poruszanie się po stronie, "FAQs" = często zadawane pytania), "my account" (gdzie możecie się zarejestrować, logować i sprawdzić swoje dane), dalej mamy możliwość zobaczenia ustawienia i ewentualnej zmiany kraju, ostatnia zakładka to "shopping bag" = koszyk, który stanie się aktywny, gdy coś do niego wrzucicie : - ).

Na podstronie dotyczącej zakupów ("Shopping With Us") możecie znaleźć (po lewej stronie) kolejne zakładki:

- "Contact Us" = skontaktuj się z nami;

- "Payment" - gdzie dowiecie się jak zapłacić za zakupy (można płacić w złotówkach, używając kart kredytowych MasteCard, Visa lub systemu Paypal);

- "Delivery" - czyli wszystko o dostawie (koszt wysyłki do Polski - standardowa (dociera w 5 dni roboczych) 25 zł, - ekspresowa (dociera w 1-2 dni robocze) 40 zł, jeżeli wydamy ponad 600 zł nie poniesiemy żadnych kosztów dostawy);

- "Returns" = zwroty (jeżeli chcecie wymienić zakupiony towar, powinniście w ciągu 2 tygodni zadzwonić na infolinię, zwrotu można dokonać w ciągu 30 dni kalendarzowych od otrzymania zakupów);

- "Size Charts" - czyli tabele z rozmiarami, podanymi w centymetrach i calach (informacje o rozmiarówce jackpot możecie też znaleźć w moim poście: http://lovejackpot.blogspot.com/2012/05/eat-or-not-to-eat-czyli-jaki-rozmiar.html);

- "Promotion Code" - kody promocyjne możecie otrzymywać subskrybując newslettera.

Na podstronie "Using Our Site" znajdziecie więcej szczegółowych informacji dotyczących samych zakupów, wyszukiwania produktów, szczegółów technicznych, prywatności i bezpieczeństwa oraz warunków zakupów.

piątek, 8 czerwca 2012

Nadal mamy niedosyt zwycięstwa

Blog o miłości do marki jackpot na chwilę zamieni się w fotobloga o miłości do futbolu : -) ponieważ Miłość Mojego Życia właśnie dzieli się ze mną wrażeniami z meczu otwarcia Euro 2012. 

Co tu dużo mówić: najpierw ekscytacja, duma (która rozsadza patriotyczne serce, kiedy z kilkudziesięciu tysięcy gardeł zgodnie wydobywa się hymn Polski),  ogromne nadzieje po pierwszym golu dla Polski i świetnej grze Naszych w pierwszej połowie meczu, a potem irytacja (dlaczego tak opadli z sił w drugiej połowie?) i rozczarowanie, że skończyło się tylko remisem.

Okazało się, że "Koko, koko, euro spoko" też świetnie śpiewa się na stadionie ... I brzmi o wiele lepiej niż pieśń mająca zagrzewać do boju naszych rywali.

Podczas krótkiej ceremonii otwarcia nie było może takiej wpadki jak z kurtyną na inauguracji sprzedaży biletów, ale nie było też zapowiadanej Oceany (podobno wystąpiła wcześniej), no i jeden z modeli stadionów nie otworzył się całkowicie. Poza tym małą sensację w sektorze Miłości Mojego Życia wywołało dokumentne zalanie plecaków i innego dobytku rodzimych kibiców przez kibiców przyjezdnych, o bardzo egzotycznym wyglądzie, którzy niestety nie poradzili sobie z opanowaniem czterech kufli piwa ustawionych na poręcznej szynie. Ha! Polak by pewnie potrafił!

W drugiej połowie meczu, pomimo tego, że kibiców greckich było może ze dwa tysiące (a polskich 55 tysięcy!), to niekiedy słychać było głównie doping (i ogromny bęben) Greków. Polacy krzyczeli: "Gramy u siebie" i "Gramy dalej", ale polscy piłkarze słabli i słabli. A po meczu biało-czerwona rzeka rozlewająca się w strumyczki w różnych kierunkach w ogóle już przycichła. Nie było tańców i świętowania na ulicach, ani w biało-czerwonym autobusie. Za to gardła nadal eksploatowali kibice będący pod widocznym wpływem nisko i wysokoprocentowych napojów wyskokowych, którymi zapewne chcieli zneutralizować gorycz ewentualnej porażki.