sobota, 23 czerwca 2012

Dzień Taty w ZOO

Mój Największy Skarb (podpuszczony przeze mnie) obudził skoro świt Miłość Mojego Życia uderzając boleśnie i rytmicznie jego twarz ostrym końcem opakowania od batonika. Batonik był już niemiłosiernie złachmaniony, ponieważ najpierw odbyła się bitwa. Mój Największy Skarb nie od razu bowiem zaakceptował, że batonik to ulubiony batonik Taty, który należy wręczyć z okazji Dnia Taty.

Przed ZOO było już baaardzo tłoczno. Zaparkować na ostatnim wolnym miejscu "pomagał" nam ogorzały, potężny pan w sile wieku, który od razu zażądał  pieniężnej rekompensaty za poświęcony nam czas i znał odpowiedź na każde pytanie:
Miłość Mojego Życia: - Przecież to nie pana parking.
Ogorzały pan: - Panie, ja tu 10 lat stoję.
Ja: - Ale parking jest bezpłatny.
Ogorzały pan: - Pani, ja jestem Inwalida.
Ja: - Chyba nie mamy drobnych ...
Ogorzały pan: - Ja i ze stówy wydam.

Cóż począć. Zachwyt w oczach Mojego Największego Skarbu, który pierwszy raz zwiedzał ZOO - bezcenny.

Choć w okazałym domku goryli dopadła mnie chwila refleksji, kiedy dziewczynka, która chyba dopiero nauczyła się mówić, zapytała swojego tatę:
- Tata, a kiedy one wyjdą z ZOO?
- One nie wyjdą.
- A dlaczego?
- Bo nie mogą, są zamknięte.
- A my też nie możemy?

Nie słuchałam dalszego ciągu rozmowy, musiałam gonić za Moim Największym Skarbem, który śpi teraz słodko (razem z Miłością Mojego Życia), już od ponad 3 godzin, odkąd wróciliśmy z ZOO. Są pełni wrażeń i zmordowani.

Wszystkim Tatusiom życzę wszystkiego najlepszego z okazji ich święta. Żeby zawsze znaleźli dobrą odpowiedź na każde, nawet najtrudniejsze pytanie.











Brak komentarzy:

Prześlij komentarz