poniedziałek, 9 lipca 2012

Dowód miłości

Zbliża się nasza ... nasta rocznica. Jak zwykle zachodzę w głowę, co mogłoby sprawić radość Miłości Mojego Życia w tym wyjątkowym dniu. Wierzcie mi, nie jest łatwo wybrać coś specjalnego dla faceta, nawet jeżeli jesteście razem niemal całe życie.

Z czym Wam się kojarzy "dowód miłości"? Oj, chyba nawet gdybyśmy zagrali w 20 pytań, nie domyślilibyście się, o co mi chodzi. Cóż, dla nas, traktujących pewne rzeczy jak oczywistą oczywistość, pewien przedmiot - obiekt pożądania milionów, nie jest niczym szczególnym. A chodzi mi o rzecz rzeczywiście prozaiczną - kibelek.

Ale w kraju takim jak moje ukochane Indie, dla ponad połowy obywateli (tzn. ponad pół miliarda ludzi) to nadal luksus.

Za sprawą kampanii rządowych, panienki na wydaniu zamiast: "Jeśli nie chcesz mojej zguby, krokodyla daj mi luby.", nie wahają się rzucić: "No loo? No: I do" (czyli: "bez kibelka nie ma ślubu").

Głośno było nawet o jednej mężatce, która miała pretensje do swojego ślubnego: "Skoro Szahdżahan zbudował dla swojej ukochanej Mumtaz Mahal przepiękny Tadź Mahal, to ty - mężu mój - możesz zbudować dla mnie kibelek.".

Taka mała rzecz, a jak cieszy. Nietrudno to zrozumieć obserwując życie w Indiach. Kobiety muszą zrywać się przed świtem w poszukiwaniu ustronnego miejsca. A faceci - wiadomo, oni zawsze sobie dadzą radę.

Miłość Mojego Życia zabrał  mnie do restauracji w romantycznym i świętym Puszkarze w Radżastanie. W mieście, które powstało w miejscu, w którym bóg Brahma rzucił kwiat lotosu. Restauracja polecana w przewodniku, na pięterku. Szyb w oknach brak. Usiedliśmy przy wykuszu. Byłoby super, gdyby moje "okno" nie wychodziło na mokry mur, który pełnił funkcję oficjalnej publicznej toalety.  

A wracając do tematu, skoro w kibelek już się zaopatrzylismy, macie jakiś pomysł na inny fajny prezent - dowód wieeelkiej miłości?



obraz ze strony: http://pl.123rf.com

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz