wtorek, 7 sierpnia 2012

Ja się boję sama spać ... czyli o samotnych podróżniczkach

"Mówią o mnie słodka, kokietka i pieszczotka. Mam w życiu wielkie wzięcie, każdy do mnie lgnie.
Lecz mam jedną wadę, że kiedy spać się kładę, okropnie jakiś strach nawiedza mnie.
Ja się boję sama spać, nie wiem dlaczego. Ja się boję sama spać i cóż w tym złego.
Choć mam pokoik i łóżeczko własne, w nim poduszek moc. Gdy jestem sama, to nie zasnę
przez calutką noc. No i ja się boję sama spać, bo strasznie ciemno.
Ja się boję sama spać. Któż zaśnie ze mną?
A może pan aniołem będzie stróżem w nocy u mych drzwi? Ja się boję sama spać! Dopomóż mi.
Jeśli pan nie chrapie mam miejsce na kanapie. Chcę małą próbę zrobić z tobą kilkakroć.
Czy przez sen pan gada? No! Niech pan odpowiada! Jeżeli śpisz spokojnie, do mnie chodź."

Zula Pogorzelska, która w latach 20-tych ubiegłego stulecia zaśpiewała tą piosenkę (słowa: Andrzej Włast, muzyka: Jerzy Petersburski, 1926 r.), uważana była za kobietę wyzwoloną, nie przejmującą się konwenansami, prekursorkę nowych trendów.




Minęło zaledwie (czy aż?) 86 lat, a tyle się w naszym życiu zmieniło. Teraz inspiracją są dla mnie kobiety, które nie tylko nie boją się same spać, ale też nie wahają się wyruszyć same w nieznane.

Kinga Choszcz w swoją pięcioletnią podróż dookoła świata pojechała z przyjacielem (opisali ją w książce "Prowadził nas los"), ale w kolejnej on nie mógł jej już towarzyszyć. A nie była to łatwa podróż. Kinga miała 32 lata i postanowiła przejechać autostopem Afrykę. Sama! Udało jej się przemierzyć trzynaście afrykańskich państw (Maroko, Mali, Niger, Senegal, Sierrę Leone, Wybrzeże Kości Słoniowej ...). Zrealizowała nawet swoje - wydawałoby się nierealne - marzenie: kupiła białego wielbłąda i na nim pokonała cześć trasy. I chociaż po 9 miesiącach podróży zmarła w Ghanie, to żyła naprawdę pełnią życia, z pasją, bez lęku. Relację z jej ostatniej podróży znajdziecie w książce: "Moja Afryka". Uwielbiam tą książkę.   


 zdjęcie Kingi Choszcz ze strony: http://kolosy.pl/sylwetki/item/225-prowadzil-ja-los

Marzena Filipczak w książce "Jadę sobie" opisała swoją sześciomiesięczną, samotną, podróż przez Azję (Indie, Malezję, Tajlandię, Kambodżę, Wietnam). Ostatnio wydała drugą książkę ( "Lecę dalej. Tanie podniebne podróże") o swoich kolejnych 12 wyprawach i sposobach na tanie podróżowanie.

I niech sobie krytycy psy wieszają na tych książkach (że to tylko zapis bloga, że niedopracowane, że bałaganiarskie, że język potoczny), ja czytałam, czytam i będę czytać i się zachwycać. Kolejne kraje, krajobrazy, granice, miasta, miejsca, środki transportu i ludzie, ludzie, ludzie.

Nawet nie będę próbowała pisać o podróżach Blondynki - Beata Pawlikowska zjechała już chyba cały świat i opisała to w kilkudziesięciu książkach (http://pl.wikipedia.org/wiki/Beata_Pawlikowska, http://pl.wikipedia.org/wiki/Beata_Pawlikowska ). A nie jest przecież jakąś herod-babą, ale delikatną i bardzo wrażliwą kobietą. Dla niej też samotne wyprawy to filozofia i styl życia.

W artykule "Solo przez świat - samotne podróże" (http://zwierciadlo.pl/2012/psychologia/rozwoj/solo-przez-swiat-samotne-podroze)
Aleksandra Strójwąs skupia się na motywach kobiet, które zdecydowały się same ruszyć w świat. Okazuje się, że poznawanie nieznanego staje się też odkrywaniem siebie. 

W Rzeczpospolitej ("Samotna kobieta w podróży": http://www.rp.pl/artykul/268408.html), dziewczyny, które zdecydowały się na podróż solo, opowiadają, że kobieta podróżująca sama ma nawet lepiej, ponieważ łatwiej jej nawiązać kontakt z miejscowymi, którzy z kolei czują się w obowiązku się nią zaopiekować. Jedna z podróżniczek, żartując, że warto mieć własnego Anioła Stróża (takiego o jakim śpiewała Zula? : -), przestrzega, że w podróży trzeba po prostu myśleć.

Moje samotne, bliższe i dalsze wyprawy, zawsze kończyły się szczęśliwie. Choć muszę przyznać, że czasem chyba miałam więcej szczęścia niż rozumu. Bo niestety udało mi się wplątać w kilka potencjalnie niebezpiecznych sytuacji. Fakt, kiedy podróżujesz sama (nawet, jeżeli to tylko wyprawa do kina), musisz być bardziej otwarta i wyczulona na otoczenie. Oznacza to, że nie możesz się bać mówić w innym języku, czy machać i migać łapkami, bo inaczej się nie dogadasz. Poznasz za to więcej nowych, fajnych ludzi. I chyba tych dobrych jest jednak na świecie więcej. Uwielbiam tą adrenalinę, kiedy codziennie pokonuje się setki kilometrów i przeżywa nowe przygody. Z drugiej strony trzeba niestety być ostrożnym, ale i mieć dużo poczucia humoru, także na swój temat. Bo złość nie tylko piękności szkodzi. Więcej zawsze można załatwić uśmiechem. Nawet na końcu świata.

Ale i tak wolę jechać tam z Miłością Mojego Życia. Bo kiedy jadę sama, tęsknię okrutnie i żałuję, że nie ma go ze mną, i nie wiem potem jak Mu te wszystkie wspaniałości opisać. I choć dawniej świetnie sobie sama radziłam, miło jak ktoś się troszczy o swoją małą kobietkę. I pręży klatę w jej obronie. Albo wspina się dla niej po świeżutką pomarańczę prosto z drzewa (która okazuje się być gorzką, bo dekoracyjną : - (

I wszystko zepsułam. Tak, imponują mi samotne podróżniczki. Takie nadzwyczaje kobiety jak One zmieniają dla nas świat. Ale jednak chyba te zwyczajne kobiety nie zmieniły się tak bardzo przez ostatnie 86 lat ...


koszulka Pheo print - jackpot 139 zł
zdjęcie ze strony: http://www.jackpotshop.com

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz