wtorek, 29 maja 2012

Zabierz swoje ubrania na wakacje czyli o sztuce pakowania się

Nadchodzą wreszcie wyczekiwane WAKACJE! a wraz z nimi wakacyjne wyjazdy - bliższe i dalsze, krótsze i dłuższe. I powraca odwieczny problem: "co ze sobą zabrać?"

Są różne strategie pakowania się.

Miłość Mojego Życia preferuje metodę listy, a więc przed wyjazdem w wyniku mini - burzy mózgu spisuje rzeczy, które będą potrzebne na końcu świata, a potem rzeczy te spokojnie wkłada do torby, odhaczając je na liście. Twierdzi również, że lista owa jest znakomitą metodą, aby niczego na końcu świata nie zostawić - wiecie, rozumiecie ... Tak, to godne podziwu. I za to też go kocham.

Ale - jak wiadomo - przeciwieństwa lubią się przyciągać. Więc, żeby nie było tak różowo, ja z uporem maniaka stosuję metodę skanowania - w lekkiej panice - wszystkich moich szaf, szafeczek i kuferków we wszystkich pokojach. Lista wszak pozostawia ogromne pole do interpretacji.

Miłość Mojego Życia pisze - "krótkie spodenki, sztuk 1". A skoro ma tylko jedne spodenki - jasne jest, że to one właśnie pojadą na wakacje.

Po mojej stronie listy pisze - "sukienka". No, ale ja mam przecież sukienek 10, więc muszę wszystkie wywalić z szafy, wszystkie pomierzyć, pooglądać się w lustrze z przodu, z tyłu i z obu boczków. Powiedzmy, że wstępną selekcję przeszło 5. Drugi etap jest trudniejszy, ponieważ sukienka powinna pasować do reszty rzeczy, które zabiorę na wakacje: do butów, sweterka, kapelusza, torby, ręcznika plażowego  ... A on się dziwi dlaczego to tak długo trwa ...

Kolejny problem polega na tym, że żeby nie wiem jak długo siedział i kombinował, nie jest w stanie spisać zawartości mojej kosmetyczki. Nie jestem nawet pewna, czy zna nazwę i zastosowanie wszystkich słoiczków czy tubek. Myślę też, że potrzeba zabierania ich na koniec świata byłaby dla Miłości Mojego Życia mocno dyskusyjna.

W praktyce więc skanuję wyżej wspomniane szafy i zwalam to, co może się przydać w tematyczne kupy ... ups pardon! ... stosiki. Potem dokonuję ostrej selekcji i w końcu dochodzę do jakiegoś rozsądnego minimum.

Miłość Mojego Życia ma śliczną ogromną walizę. Ja jestem szczęśliwą posiadaczką identycznej walizki, ale nieco mniejszej. Zwykle kiedy moja jest już cała wypakowana, Miłość Mojego Życia pozwala mi zapakować ze 3/4 swojej. Kiedy obie są już pozapinane, a taksówka czeka na dole - ogarnia mnie PANIKA! I wtedy okazuje się, że na pewno ta czerwona bluzeczka będzie mi potrzebna, poza tym morze może mi zabrać jedną parę klapek ... W rezultacie upycham w pośpiechu przypadkowe części garderoby tam, gdzie uda mi się je wepchnąć ... Nie muszę chyba się dalej pogrążać pisząc, że połowy ubrań zwykle nie udaje mi się zaprezentować szerszej publiczności  ...

Ze skruchą wyznam, że gdybym musiała sama targać wszystkie swoje rzeczy, z pewnością uznałabym, że nie są one tak "niezbędne".

Z sentymentem wspominam czasy, kiedy spałam na karimacie pod gołym niebem, a nad moją głową ciepły wiatr suszył tę jedną jedyną sukienkę.

Przeczytałam o ciekawej, bardzo ergonomicznej metodzie pakowania - niezależnie od kierunku i długości podróży - należy zmieścić się wyłącznie w bagażu podręcznym. Guru od szczęśliwego podróżowania z dziećmi  udało się zapakować w bagażu podręcznym rzeczy całej rodziny. Bardzo pomaga podobno owijanie wszystkich rzeczy wokół jednego rdzenia. Ciekawe czy udało by się jej tak owinąć kamerę, aparat ze statywem i trzytomową powieść.

Moim osobistym guru pozostają dwie turystki, z którymi zdarzyło mi się podróżować po Hiszpanii i Egipcie. Pierwsza miała ze sobą wyłącznie dużą, parcianą torbę, w biało - czarną kratę, z dużymi uszami - klasyka polskich bazarów i targowisk. Druga - obawiając się "zemsty faraona" (czyli znanych podróżującym po Egipcie sensacji żołądkowych) - całą walizkę wypełniła rzodkiewkami i jabłkami rodzimej produkcji, co pozwoliło jej w 5 - gwiazdkowych hotelach z opcją all inclusive odżywiać się wyłącznie ryżem, z dodatkiem mocno już sparciałych - ale polskich! - rzodkiewek.

Mandarinus sarong
Honeycomb swimsuitIllysi flip flops

zdjęcia ze strony: www.jakpotshop.com

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz